NoBo Bistro. NoBo fajnie tam.

NoBo tak.
(zdjęcie po prawej Anna Maria, zdjęcie po lewej pochodzi ze strony NoBo Bistro)
Do NoBo pierwszy raz trafiam zupełnie nie wiedząc, czego się mogę spodziewać. To lokal w centrum miasta, na parterze galerii handlowej. Zwykle po takich miejscach nie oczekuję zbyt wiele… Nie liczyłam też na wiele tym razem. Od kilku tygodni obserwowałam z biura reklamujące go bannery, w końcu postanowiłam wybrać się na kolację po pracy i od razu poczułam, że na jednym razie na pewno się nie skończy. Muszę tu zajrzeć z aparatem! Skrzykuję znajomych i ruszamy. Na miejscu okazuje się, że, co prawda, aparat mam, ale bez karty pamięci... Za drugim razem trafiamy w dzień, gdy NoBo jest zamknięte. Do trzech razy sztuka :) Wybieramy się we trójkę w poniedziałkowy wieczór.
 
 
 
 
        NoBo pięknie.
 
 
Idealnie - to słowo najlepiej opisuje nowe bistro. Już na pierwszy rzut oka widać, że wnętrzem zajęli się się profesjonaliści. Wystrój lokalu jest dopracowany w najmniejszych szczegółach. Jest industrialnie, pod wysokim sufitem widać instalację z rur, na ścianach biała cegła, nad barem czarne przemysłowe lampy, na podłodze wzór doskonale imitujący mozaikę z kafelek. Dominuje biel, czerń i szarość. Skandynawski design w najlepszym wydaniu. Surowy klimat przełamują dodatki - poduchy w stonowanych kolorach, świeże zioła w doniczkach poustawiane na stolikach, detale takie, jak kiszone ogórki w słoju na barze, a do tego ciepłe przyjemne światło. To wszystko ociepla NoBo. Nad największym stołem zawieszono designerską lampę, od której ciężko oderwać wzrok. Lokal  jest przeszklony z dwóch stron, można obserwować ludzi pędzących po galerii, albo wybrać miejsce na tarasie od strony ulicy.

NoBo detale.
 
 
         NoBo smakowicie.
 
Menu jest przejrzyste i dobrze skomponowane. Znajdziemy w nim kilka zup, burgery, kanapki, makarony, sałatki, a także dania na Mały i Wielki Głód. Są dania dnia i coś dla najmłodszych. Oprócz podstawowej karty, w tygodniu polecane są lunche (między 13 a 16), o których informacje znajdziemy na dużej rolce szarego papieru tuż za barem. W tym tygodniu inspiruje Jamie Olivier:
 

 
Są tu także desery, a obok pysznej kawy i piwa, świeże koktajle i domowa lemoniada (4zł).
 
Z karty próbowałam już kilku ciekawych dań np. pyszna tajska zupa z krewetkami i mleczkiem kokosowym, Praga burger, który spowodował, że pokochałam to miejsce od pierwszej wizyty, czy świeża sałatka z kurczaka i mango z czarnym sezamem. Tym razem decydujemy się na trzy dania: Orient pastę, klasyczną sałatkę Cezar i Kac Burgera w zestawie.
 
 
Burgery w NoBo są warte grzechu. Burger o wdzięcznej nazwie (18 zł w zestawie), oprócz solidnej porcji wołowego mięsa zawiera także sos BBQ z odrobiną whisky, pikle, sałatę, czerwoną cebula i prażony bekon. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne, nawet, jeśli nie jadłeś nic od tygodnia, tym daniem z pewnością zaspokoisz głód. Chrupiąca bułka z sezamem spięta jest drewniana wykałaczką. Frytki, które zamawiamy jako dodatek mają nie tylko dobrą prezencję wystając z niewielkiego wiaderka, ale także dobrze smakują. Są grube, puszyste i ten sos...
 
 
Orient pasta to wołowina, czosnek, chili, sos słodko-kwaśny, mango, kolendra wymieszane z makaronem tagliatelle (23 zł). Całość posypana czarnym sezamem i udekorowana kiełkami prezentuje się egzotycznie i pysznie. Wołowina jest miękka, dobrze przyprawiona, a dodatków nie pożałowano - to bardzo smakowita makaronowa propozycja.
 

Kuszeęsię na sprawdzone połączenie - sałata rzymska, grzanki, jajko, parmezan, bekon, kurczak (18 zł). Do wyboru jest również krewetka. Porcja jest pokaźna i najadam się nią do syta. Kurczak soczysty i dobrze przyprawiony, sałata młoda i chrupiąca, parmezan dobrej jakości a kropka nad i jest jajko w koszulce, które po nacięciu rozpływa się na sałacie. Ta sałatka to kulinarna przyjemność. Pycha.
 

Na koniec skuszeni opowieściami kelnerki zamawiamy Mini Pavlovę (8 zł). Pierwszy plus deser dostaje jeszcze przed spróbowaniem – za prezencję. A potem jest już tylko lepiej, niezbyt słodki krem i świeże owoce idealnie równoważą słodycz bezy.Ta beza z mascarpone i truskawkami jest jedną z lepszych, jakie jadłam. Słodkości do bistro dostarcza duet Cukier Project i oby tak by zawsze!


      NoBo zaskakuje.
 
NOBO Bistro to promyk nadziei, który ożywił okolicę. Karmią tu dobrze, a zaangażowanie całej ekipy buduje sympatyczną atmosferę. Alternatywa na szybki lunch w czasie pracy, gdy nie gustujesz w tradycyjnych polskich obiadach z jadłodajni albo w pizzy na wynos. Przyjemne miejsce na spotkanie przy kawie przed południem, a na drinka wieczorem. Kuchnia jest prosta i smaczna, lokalizacja dogodna dla każdego, a ceny bardzo przystępne.
 
Piszą o sobie:
"NoBo Bistro, nowe miejsce na mapie Zielonej Góry. Serwujemy kuchnię fusion- zaskakująca mozaika stylów, zgłębiającą tajniki wschodu i zachodu. Kombinacja kolorów i zapachów w harmonijnym połączeniu. Jeżeli szukacie Państwo zdrowej alternatywy dla codziennych smaków, zapraszamy do NoBo!"
i mówią prawdę!

 NoBo Bistro, www.nobobistro.pl ,Galeria Grafitt, Bohaterów Westerplatte 24, 65-034 Zielona Góra
 

23 komentarze:

  1. Przepiękne miejsce! Dobrze, że coraz więcej takich powstaje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wygląda na fajne miejsce :]
    ale mnie za daleko do Zielonej Góry..

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zaluje ze nie z zielonej góry jestem .... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, gdy ostatnio byłam w NoBo w zamówionej przeze mnie sałatce Cezara, kucharze nie zauważyli zielonej, siedzącej na listku... gąsienicy. Reszta zamówionego jedzenia była pyszna, w ramach rekompensaty właścicielka lokalu poczęstowała nas Pavlovą, lecz niesmak pozostał. A zapowiadało się tak pięknie :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne klimaty, moje klimaty :)) a jak pięknie pokazane!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy... jeżeli na sałacie była gąsienica to znaczy że mają towar pierwsza klasa, na pryskanej by jej nie było :) trochę białka nie zaszkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachęcające.. Szkoda, że tak daleko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też chcę takie miejsce gdzieś tu, w Bełchatowie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też pracuję na przeciwko NOBO, więc gdzieś niedaleko Ciebie:-) Jeszcze tam nie byłam...Muszę nadrobić koniecznie, choć moja córka 2 razy zaliczyła tam wpadki kucharza i być może dlatego tak mi ciągle nie po drodze;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję porzekonać się osobiście :) Pozdrawiam!

      Usuń
  10. jeśli ty polecasz to konecznie muszę się tam wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu byliśmy tam wczoraj z przyjacółmi na kolacji :) i było.........przepysznie, klimatycznie i bardzo miło , dziękujemy za podpowiedz :)

      Usuń
    2. Super! :) Ciesze się, że recenzja Cię zachęciła :D

      Usuń
  11. polecam w NoBo również Onion Rings-y (cebula w cieście piwnym), Są pyszne i do tego oryginalnie podane (w papierze w metalowym wiadereczku) do tego sos BBQ. Pyyyycha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie jadłam, ale mam zamiar spróbować WSZYSTKIEGO :)

      Usuń
  12. Aniu byliśmy tam wczoraj z przyjacółmi i............było przepysznie, klimatycznie a obsługa na 6+
    Dziękujemy :) za podpowiedz:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 What's cooking? , Blogger